Minęła studniówka, z wielkim hukiem

czas ucieka i.... MATURA coraz blizej.....

 

 

„To bardzo dobry początek przedmaturalnej wędrówki…”

Spotkaliśmy się w tę niezwykłą zimową noc, noc wyjątkową, bo noc studniówkową.
My, tegoroczni maturzyści Zielonego Liceum, rocznik 2010.
W nie byle jakim miejscu - bo niezwykłej scenerii sali Hotelu „Maria” w Dębnie Polskim, nie o byle jakiej porze - bo w pamiętny, mroźny wieczór, gdy niełaskawe prognozy pogody bezlitośnie wieściły początek prawdziwej zimy, która miała nadejść w noc z piątku 8. na sobotę 9. stycznia. Ba, w gronie szczególnych dla nas osób! Bo towarzyszyli nam nasi drodzy Wychowawcy, Nauczyciele i Dyrekcja Szkoły oraz Rodzice.  
Bal był prawdziwym „dziełem”, powołanego specjalnie na ten cel, komitetu studniówkowego, w skład którego weszli rodzice oraz wychowawcy klas trzecich.
W rolę konferansjerów tego wieczoru wcieli się Daria Boruta oraz Damian Grzeszczyk
z klasy 3c. Scenariusz powitania opracowała Małgorzata Posacka. Już na początku usłyszeliśmy, że bal studniówkowy jest przecież punktem kulminacyjnym naszej trzyletniej edukacji, motywacją do rozpoczęcia nauki, trwania w murach szkoły na dobre i na złe. To sama prawda! A jakże pokrzepiająca!     
W ramach podziękowań Dyrekcji oraz Wychowawcom (kl. 3a -  Małgorzacie Posackiej, kl. 3b - Agnieszce Nowackiej, kl. 3c - Małgorzacie Łuszczek, kl. 3d - Anecie Nowak, kl.3e - Konradowi Góralowi) delegacje klas wręczyły kwiaty.   
Tego wieczoru padło wiele mądrych, pięknych i wzruszających słów. Głos w imieniu Rodziców zabrał przewodniczący RR - Zbigniew Nahajowski, dodając nam otuchy i dziękując za to, że jesteśmy tutaj. I wreszcie mikrofon trafił w ręce dyrektora Sławomira Strzeleckiego: Czas mija nieubłaganie. Drodzy maturzyści, dzisiejsza noc przypomina nam o tym, że za 115 dni czeka was trudny i ważny egzamin, jakim jest matura. Matura brzmi groźnie, ale też brzmi ciekawie. Uczniowie I LO są odważni, a odwaga nie polega na odczuwaniu strachu czy stresu, lecz na umiejętności działania mimo tego. Dzisiejszy bal to bardzo dobry początek przedmaturalnej wędrówki.
Później padło tradycyjne, mickiewiczowskie ”Poloneza czas zacząć!” i na parkiet ruszyło 26 uczniowskich par, którzy pilnie ćwiczyli przez ostatnie dwa miesiące pod okiem Jacka Posackiego. Po gromkich, jak najbardziej zasłużonych oklaskach, nadszedł czas na toast. Ten zaś został wzniesiony przez wicedyrektor Iwonę Lewandowską: Bo wszystko ma swój czas. A dziś jest czas balu. Ta chwila się już nie powtórzy. Niech więc trwa - piękna! Pamiętajcie o tym, o czy wiecie dzisiaj: że istnieje przyjaźń, że wiara w ideały ma sens, że marzyć jest pięknie - nie głupio i w końcu, że trzeba, że warto i że pięknie jest żyć!
Po tych słowach zasiedliśmy do stołów, gdzie podawano już obiad (ziemniaki, bukiet surówek i kotlety devolay).  A potem były już tylko żywiołowe tańce, hulanki i inne wygibasy przy rytmach muzyki zespołu „The Crede”, w między czasie zaś barszczyk, krokiet, ciasto, sałatki itp. itd. O nie, przepraszam! W ramach części artystycznej klasy przygotowały prezentacje multimedialne na swój temat, które zostały wyświetlone chwilę po północy.
Około czwartej nad ranem, gdy pęcherze na stopach dawały o sobie niemiłosiernie znać, brokat i puder zaczęły powoli spływać z pięknych twarzy i fryzur maturzystek (i maturzystów chyba też ;-)) a w głowie huczało od emocji i wrażeń, ale przede wszystkim braku snu - impreza dobiegła końca.  
Część z nas wsiadła do przygotowanych na ten cel autobusów, a część do własnych samochodów, powróciła do Milicza, swych ciepłych domów i zapadła w głęboki sen…
Dziś, kiedy jest już „po wszystkim”, maturalny zegar na stronie szkoły pokazuje liczbę 90 dni, pozostają nam tylko płyta z nagraniem dvd i trochę zdjęć… Bądź co bądź wspomnienia z tego wyjątkowego wieczoru z pewnością  towarzyszyć nam będą przez całe życie.
A teraz… Cóż zrobić?! Uczyć się, uczyć! Prawda?